Hanshi Tomasz Piotrkowicz zdecydował się kandydowaćna radnego na Pradze Południe, okręg 3 (Saska-Kępa, przyległe ulice Grochowa i Gocławia w skrócie) z listy Bezpartyjnych Samorządowców. Lista nr 1, miejsce nr 1.
Uśmiecha się nieśmiało o głosy wyborców z tego okręgu. Poniżej jego ulotka wyborcza z krótkim cv.
Oto fotorelacja ze styczniowego wernisażu wystawy malarskiej shihana Michała Piotrkowicza „Sztuki walki, walki o sztukę” z PROM-u (Centrum Kultury na Saskiej-Kępie). Jest też pokaz szermierki samurajskiej, w tym tameshigiri w wykonaniu hanshi Tomasza Piotrkowicza 7. dan battodo i sensei Krzysztofa Jerzykowskiego 3. dan batttodo (także 2. dan spochan). Z imprezy powstały dwa filmy zamieszczone na różnych kanałach YouTube.
Oto ta krótsza relacja na kanale Qglarz
Poniżej krótka galeria zdjęć z wernisażu, na którym łącznie było prawie sto osób!
Nie zabrakło na imprezie także byłych uczniów hanshi Piotrkowicza, a zarazem przyjaciół do dzisiaj Michała.
W amerykańskim prestiżowym Masters Magazine ukazał się obszerny wywiad z hanshi Tomaszem Piotrkowiczem pt. “Budo Inhertance“, w którym przedstawiono jego drogę w japońskich sztukach walki, zilustrowaną poglądami Senseja na rozwój i znaczenie karate oraz innych sztuk budo we współczesnym świecie. Tekstowi towarzyszą na kilkunastu stronach fotografie z Polski i Japonii z praktyki karate, battodo, kobudo, jujitsu. Jest nawet zdjęcie z klasztoru Szaolin w Chinach. Całą stronę zajmuje m.in. zdjęcie hanshi Tomasza Piotrkowicza z treningu tameshigiri w Kamakura, w Japonii. Jest też zdjęcie “Szalonych mieczy spochan” z Japonii.
W tekście biograficznym podkreślono, że “shihan Tomasz Piotrkowicz” jest jednym z prekursorów karate w Polsce, a także że sprowadził do Polski szermierkę samurajską battodo oraz sportową chanbarę spochan.
Magazyn można ściągnąć w formie elektronicznej za niecałe 12 dolarów amerykańskich ze strony : www.MastersMag.com
W kwietniowym numerze miesięcznika “Forbes” ukazał się ciekawy artykuł pt. “Reset na tatami”. W nim wywiad z kilkoma mistrzami sztuk walki, w tym z hanshi Tomaszem Piotrkowiczem.
W zapowiedzi artykułu pokazany jest trening kyudo oraz hanshi Tomasz Piotrkowicz w stroju samurajskim, stojący z mieczem katana w postawie hasso kamae. Tekst dotyczy Hanshi’ego: „Tomasz Piotrkowicz stworzył Warszawskie Centrum Karate i Szkołę Samurajów. Przychodzą do niego ludzie biznesu szukający w sztukach walki sposobu na sprostanie wyzwaniom rynku” str. 104
Fragmenty artykułu:
„Na ringach, matach dojo (sali ćwiczeń), w klatkach MMA coraz częściej widać ludzi biznesu. Przybywa ich w Centrum Aikido Aikikai w Warszawie, które stworzył i prowadzi sensei (nauczyciel) Roman Hoffmann, w Warszawskim Centrum Karate założonym przez hanshi (najwyższy tytuł trenerski) Tomasza Piotrkowicza czy w fundacji Dantian mistrza Tai Chi Chuan Janusza Glińskiego, którego uczniów można spotkać codziennie m.in. w warszawskim parku Skaryszewskim. Sporty walki oferują nie tylko zwiększenie wydolności fizycznej, przekraczanie kolejnych stopni wtajemniczenia, ale jednocześnie rozwój osobowościowy i mentalny. Potrzebę takiego całościowego doskonalenia się dostrzega coraz więcej ludzi związanych z biznesem, właścicieli i menedżerów firm. Coraz częściej też wybierają mniej znane jeszcze u nas bardziej elitarne dyscypliny.
Jest nią choćby nowoczesne kendo zwane chanbara (elementy szermierki samurajskiej trenuje się miękkimi mieczami kodachi) i battodo(ćwiczenia ostrym mieczem shinken). Warszawskie Centrum Chanbara stworzył Tomasz Piotrkowicz z synem Michałem. To on sprowadził battodo do Polski, które jest w programie jego Szkoły Samurajów, obok takich sztuk walki bronią jak kenjutsu, iaido, kobudo czy taiho-jutsu.”
” – W sztukach walki poprzez praktykę cielesną pracujemy nad stanem umysłu. Chodzi o to, by był on oczyszczony z napięć, złych myśli, emocji. Ten stan oddaje japońskie określenie „mu no kokoro”, oznaczające „czysty umysł”. Wojownika, który to osiągnął, nazywano mushinem – mówi Tomasz Piotrkowicz, noszący też od ponad 20 lat tytuł shihana, czyli profesora sztuk walki, nauczyciela sensejów. Jego zdaniem szef firmy, który stał się mushinem, wygra każdą konfrontację na rynku. I dodaje: – Wschodnie sztuki walki to aktywna medytacja, dążenie do precyzji poprzez systematyczną pracę nad sobą. Osiąga się kolejne cele, które pomagają w samodoskonaleniu.”
Trenujemy przed Świętami do poniedziałku, 21 marca. Po Świętach pierwszy trening chanbara przypada na czwartek, 31 marca 2016.
Fotoreportaże z IV Otwartych Mistrzostw Polski Spochan – największych, jakie się odbyły (150 zawodników) sa na stronach: www.battodo.pl www.karate.com.pl i na Facebooku.
Dokładn ewyniki i obszern afotorelacja na stronie Warszawskiego Centrum Chanbara ukażą się po powrocie hanshi Tomasza Piotrkowicza z Japonii, czyli po Świętach.
Na YouTube nareszcie jest film z benefisu hanshi Tomasza Piotrkowicza – 45-lecia aktywności w japońskich sztukach walki budo.
Hanshi Piotrkowicz w książce – Karate klub Warszawa Nauka karate dla dzieci, młodzieży, dorosłych
W USA ukazał się piąty tom bestselleru „Karate Masters„. Autor – Jose Fraguas od ćwierćwiecza zbiera wywiady z największymi ekspertami karate i innych sztuk walki. W piątym tomie, obok takich sław, jak: Hideo Ochi, Masaru Miura czy Takemasa Okuyama znalazł się też nasz mistrz – hanshi Tomasz Piotrkowicz. Zawarty z nim jest obszerny wywiad i wiele ciekawych zdjęć z różnych sztuk walki, jakie uprawia Hanshi.
Autor każdy wywiad opatruje krótkim przydomkiem, sentencją charakteryzującą daną osobę i przytacza w skrócie jego życiorys. Przy mistrzu Piotrkowiczu znajduje się sentencja „Budo Inheritance” co można przetłumaczyć jako „dziedzictwo budo – japońskich sztuk walki”.
Pozycja ta będzie do kupienia w Klubie. Poniżej zdjęcia okładki tej ciekawej książki oraz pierwsza strona wywiadu z mistrzem Piotrkowiczem.
Fajny artykuł Romana Żuchowicz i Michała Piotrkowicza o szermierce spochan w Gazetowni Nr 22 (2013) na stronach 38 – 39, w numerze poświęconym kotom… w różnych aspektach ludzkiego życia.
A zaczyna się tak:
Szybki i zwinny niczym polujący na zdobycz kot – taki powinien być zawodnik chanbary według trenera kadry narodowej Tomasza Piotrkowicza.
Czym jest chanbara? To młoda dyscyplina sportu, która zrewolucjonizowała zawody szermiercze. Nie ma w niej ciężkich, krępujących ruchy ochraniaczy ani przepisów ograniczających spontaniczność walki.
Pojedynki są dynamiczne i widowiskowe, a przy tym zupełnie bezpieczne. W tej chwili sportowa chanbara jest już uprawiana na wszystkich kontynentach, a od ponad dwudziestu lat rozgrywane są mistrzostwa świata.
Jeśli Tokio otrzyma prawo do organizacji igrzysk olimpijskich w 2020 roku, chanbara przybliży się do miana dyscypliny olimpijskiej.
Jeśli tak się stanie, Polska od razu ma szansę znaleźć się w światowej czołówce. W ubiegłym roku, podczas mistrzostw świata nasza reprezentacja zajęła trzecie miejsce w walkach drużynowych. Ponadto nasi zawodnicy zdobyli indywidualnie sześć medali. Z takimi wynikami można by nie martwić się o przyszłość tej dyscypliny w naszym kraju, gdyby nie brak środków. W Europie chanbara pozostaje jeszcze dość mało znanym sportem, przez co zawodnicy nie mogą liczyć na państwowe dofinansowanie.
Receptą na to może okazać się finansowanie społecznościowe. Jeśli chciałbyś wesprzeć naszych reprezentantów, zajrzyj na stronę – www.szalonemiecze.pl
Spytaliśmy trenera, co jest niezbędne, by zwyciężyć? Z racji tego, że w chanbarze pojedynki rozgrywane są błyskawicznie, to co się dzieje w umyśle zawodnika jest ważniejsze niż jego warunki fizyczne. Gdy jedna chwila nieuwagi może spowodować porażkę, trzeba zachować kocią czujność. Zwierzęta te nawet wówczas, gdy spokojnie leżą są gotowe w każdej chwili zareagować na potencjalne niebezpieczeństwo. Japończycy nazywają ten stan umysłu zanshin.
Jesteśmy pewni, że gdyby kot ćwiczył sztukę szermierki, wybrałby chanbarę…
Większości z was chanbara kojarzyć się będzie z filmami samurajskimi, tak bowiem w Japonii się je nazywa. Istnieje także sportowa chanbara, tzw. spochan (skrót od スポーツチャンバラ) – młoda dyscyplina, w której Polacy odnoszą całkiem spore sukcesy. Mieliśmy okazję zadać kilka pytań członkom reprezentacji Polski, zapraszamy do przeczytania poniższego wywiadu!
Nasza Japonia: Czy moglibyście przybliżyć naszym Czytelnikom czym jest chanbara?
Michał Piotrkowicz: To nowa dyscyplina sportu, która zrewolucjonizowała zawody szermiercze. Pojedynki są dynamiczne, widowiskowe i bezpieczne. Nie ma ciężkich i krępujących ruchy ochraniaczy ani zasad hamujących spontaniczność walki, a pojedynki toczone są aż kilkunastoma różnymi broniami (od noża, przez miecz i tarcze, po włócznię). Obecnie Sportowa Chanbara uprawiana jest na wszystkich kontynentach, a od ponad dwudziestu lat rozgrywane są mistrzostwa świata. Jeśli Tokio otrzyma prawo do organizacji igrzysk w 2020 roku, chanbara ma szansę stać się dyscypliną olimpijską.
NJ: Jak to się stało, że zainteresowaliście się chanbarą? Część z Was trenuje inne sztuki walki. Co takiego atrakcyjnego jest w tej „bijatyce na patyki”?
Michał Piotrkowicz: Ja nigdy nie podchodziłem do chanbary jak do sztuki walki takiej jak inne czy do zabawy. Traktowałem ją jako sport, w którym mogę sprawdzić swoje umiejętności walki bronią. Zaintrygowała mnie otwartość tej dyscypliny. Mój pierwszy poważny kontakt z chanbarą miał miejsce na mistrzostwach Europy. Na miejscu kupiłem profesjonalny sprzęt, odbyłem kilka treningów z zawodnikami z innych krajów… i wystartowałem. Oczywiście zebrałem tęgie lanie. W żadnym innym sporcie walki start kogoś z zewnątrz nie byłby możliwy ze względów bezpieczeństwa. Ale w chanbarze nie ma możliwości, by komukolwiek stała się krzywda. Dlatego w trakcie walki można nikogo nie oszczędzać i iść na całość, po prostu żeby wygrać. I to jest chyba najlepsze.
NJ: Z uwagi na przyrządy wykorzystywane w treningach udział w nich mogą brać nawet dzieci. Od czego zaczynają przygodę z chanbarą niedoświadczone osoby, a jak z kolei wygląda trening kogoś, kto ma doświadczenie w sztukach walki, w których posługuje się bronią?
Michał Piotrkowicz: Treningi zaczyna się od kodachi czyli krótkiego miecza. Wykorzystywane w niej techniki są podobne do używanych w walce nożem czy długim mieczem. Wykorzystuje się je przy walce dwoma mieczami lub w konkurencji z tarczą. Zaczynając od krótkiego miecza nowy adept przyzwyczaja się do specyfiki sprzętu i zasad walki. Różnice pojawiają się dopiero na późniejszym etapie, gdy ma się przyswojone podstawy.
NJ: Kiedy i z czyjej inicjatywy powstał w Polsce pierwszy klub poświęcony tej dyscyplinie? Jakie były początki?
Michał Piotrkowicz: W Polsce trenujemy chanbarę od dziewięciu, może dziesięciu lat. Wcześniej uprawialiśmy battodo – tradycyjną samurajską szermierkę oraz kobudo – sztukę walki tradycyjną bronią z Okinawy. Nasz trener, Shihan Tomasz Piotrkowicz, szukał możliwości bezpiecznego prowadzenia sparingów, bo broń drewniana lub stępiona, ze względów bezpieczeństwa, uniemożliwia spontaniczną konfrontację. Chanbara jest pod tym względem dyscypliną idealną, mimo że niektórzy widzą w niej tylko zabawę.
Roman Żuchowicz: Tak jak mówi Michał, na początku był to tylko dodatek do bardziej tradycyjnych sztuk walki nauczanych w klubie. Od wyjazdu na Mistrzostwa Europy do Salerno w 2006 roku zaczyna się historia chanbary jako sportu w Polsce.
NJ: Wasza reprezentacja osiągnęła w zeszłorocznych Mistrzostwach Świata w Sportowej Chanbarze całkiem niezłe sukcesy. Możecie opowiedzieć nieco o przygotowaniach do tej imprezy i medalach, jakie przywieźliście?
Michał Polak: Rzeczywiście, w listopadzie ubiegłego roku reprezentanci naszego kraju zdobyli indywidualnie sześć medali na XXII Mistrzostwach Świata w Sportowej Chanbarze. Dodatkowo w walkach drużynowych zajęliśmy trzecie miejsce. Co do przygotowań, przez cały rok trenowaliśmy pod okiem sensei Michała Piotrkowicza, kapitana naszej reprezentacji, nawet po 4-5 razy w tygodniu. A przecież nie jest to sport zawodowy. Każdy z nas ma szkołę, pracę.
NJ: Jakimi jeszcze sukcesami możecie się pochwalić? Jak Polacy wypadają na tle przedstawicieli innych krajów?
Roman Żuchowicz: Na europejskim podwórku najwięcej znaczą Francuzi i Rosjanie. Zaczęliśmy znacznie później niż oni, mamy dziesięć razy mniej ćwiczących, a jednak możemy się już z nimi porównywać.
Michał Polak: Nasz klub może się pochwalić ponad 30 medalami z Mistrzostw Europy. Myślę, że drugie tyle nasi zawodnicy zdobyli na Pucharach Europy i innych zawodach na starym kontynencie. No i, co najważniejsze, zdobyliśmy 10 medali Mistrzostw Świata. Podsumowując, może nie jest nas wielu, ale za to na wysokim, światowym poziomie.
NJ: Jak chanbara odbierana jest przez przedstawicieli „klasycznych” sztuk walki? Nie traktuje się jej jako zabawę?
Michał Polak: To zależy od poziomu osoby, która się wypowiada. Myślę, że każdy sport jest dobrą zabawą. Inaczej ludzie by się nim nie fascynowali, nie byłoby kibiców, klubów i zawodów.
NJ: Z jakimi problemami lub ograniczeniami borykacie się na co dzień?
Michał Piotrkowicz: Chanbara niestety nie jest jeszcze sportem rozpoznawalnym przez MKOl. Światowa Federacja Sportowej Chanbary cały czas ubiega się o ten status. Ponoć formalne wymogi są już spełnione. Ogromne nadzieje wiązane są z rokiem 2020, kiedy to nasza dyscyplina (jeśli Tokio uzyska prawa do organizowania Igrzysk Olimpijskich) może zostanie przedstawiona światu i dołączy do sportów olimpijskich. Problem tkwi w tym, że od paru lat raczej usuwa się kolejne sporty z letnich igrzysk niż wprowadza nowe, czego przykładem może być głośna sprawa z zapasami. Wracając jednak do tematu, konsekwencje tego stanu rzeczy są brutalnie proste. Mimo sukcesów nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc czy dofinansowanie.
NJ: Ponieważ nie można liczyć na państwowe środki w kwestii finansowania wyjazdów, pod znakiem zapytania stoi Wasz udział w tegorocznych Mistrzostwach Świata. Jak próbujecie sobie z tym poradzić?
Michał Piotrkowicz: Na poprzednie Mistrzostwa Świata pojechaliśmy za własne pieniądze, ponosząc pełne koszty wyprawy do Japonii. W tym roku próbujemy zgromadzić odpowiednie fundusze dzięki finansowaniu społecznościowemu. Inaczej nie mielibyśmy możliwości rokrocznie startować w najważniejszych w naszej dyscyplinie zawodach. Myślimy, że w tym roku poszłoby nam nawet lepiej niż ostatnio. Obecnie cały wysiłek skupiliśmy na naszej akcji na beesfund. Udało nam się zyskać nawet pewne zainteresowanie mediów, ale być może spróbujemy jeszcze czegoś innego.
NJ: Jak wyobrażacie sobie „idealną przyszłość” tego sportu w naszym kraju?
Michał Piotrkowicz: To proste. Chcielibyśmy, aby chanbara weszła na igrzyska i żeby te same, pełne pasji osoby, które obecnie zajmują się tym sportem, mogły dalej to robić w lepszych warunkach i popularyzować tę niezwykłą dyscyplinę w Polsce.
NJ: W jaki sposób zachęcilibyście nowe osoby do spróbowania swoich sił w chanbarze?
Roman Żuchowicz: Jest to, jak już powiedziano, sport dla każdego. Czytając wywiad z nami można odnieść wrażenie, że jesteśmy jakimś szowinistycznym, męskim kółkiem. Nic bardziej mylnego! W naszym klubie ćwiczy wiele kobiet. Niektóre z nich zdobywały medale Mistrzostwach Świata i Europy, także w bezpośredniej rywalizacji z mężczyznami! Również wiek nie stanowi przeszkody. Można rozpocząć przygodę z chanbarą po czterdziestym roku życia i jeśli wystarczy zapału i determinacji, osiągnąć coś na międzynarodowych zawodach. Nie znam drugiej dyscypliny, w której byłoby to możliwe.
Michał Polak: Zależy nam na informowaniu ludzi, że w ogóle jest taki sport. Największym problemem chanbary jest to, że wciąż pozostaje mało znana. Gdyby ludzie wiedzieli, że istnieje taka dyscyplina, w której można i powalczyć i nabrać formy, kondycji, schudnąć, a przy tym świetnie się bawić, na pewno byłaby ona alternatywą dla popularnych sportów jak tenis czy squash.
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam samych sukcesów sportowych. Mamy nadzieję, że uda się Wam wystąpić w tegorocznych Mistrzostwach Świata! Dziękuję za poświęcenie swojego czasu.
Jeśli zainteresowała was chanbara i chcielibyście dowiedzieć się o niej jeszcze więcej, zajrzyjcie na stronę poświęcona temu sportowi www.chanbara.pl . Stronę drużyny znajdziecie tutaj http://www.szalonemiecze.pl , zaś jeśli chcecie wesprzeć ich starania w sprawie wyjazdu na mistrzostwa, odwiedźcie BeesFund.
Konfrontacje sztuk walki, czy zawody MMA cieszą się w ostatnich latach sporym zainteresowaniem. Niewiele osób wie, że od dawna istnieje sport, który pozwala na konfrontację najróżniejszych stylów… szermierki. I że jest uprawiany w Polsce.
Chanbara powstała na początku lat sześćdziesiątych w Japonii. Jej twórca, Tetsundo Tanabe, postanowił unowocześnić tradycyjne japońskie sporty walki i stworzyć formułę, w której mogłyby rywalizować osoby trenujące według różnych szkół, jak i różną bronią. Także sztuki walki spoza Japonii.
Najważniejszą zmianą, było ograniczenie sprzętu ochronnego, niezbędnego do konfrontacji. W Kendo nosi się ciężki pancerz i hełm, co bardzo ogranicza ruchliwość w czasie pojedynku. W szermierce europejskiej pole walki ograniczone jest do wąskiego korytarza, a zasady dodatkowo krępują spontaniczność pojedynku. W obu wypadkach, mimo stosowanych zabezpieczeń, ogranicza się pola trafień, co wyklucza zastosowanie w walce wielu skutecznych technik. Do ćwiczenia Chanbary potrzebny jest tylko lekki kask z szybką chroniącą oczy. Miękka, pneumatyczna broń umożliwia bezpieczne, ale dynamiczne pojedynkowanie się bez specjalnych ograniczeń, dzięki czemu można walczyć dowolną manierą. Z pełną szybkością, siłą stosuje się takie techniki, które są skuteczne. Tak jak na dawnych polach bitew. Nie przypadkowo Tetsundo Tanabe nazwał Chanbrę wrotami do świata rycerzy i samurajów.
Choć wśród zawodników dominują praktycy japońskich sztuk walki, nie brakuje wśród nich praktyków sztuk walki z Chin, Indii, Filipin, Korei, czy nawet… członków europejskich grup rekonstrukcji historycznej. Podstawowe konkurencje obejmują walkę krótkim mieczem/pałką, długim mieczem/szpadą trzymanym w jednej ręce lub oburącz, a także dwoma mieczami. Paleta możliwości rozciąga się od noża po włócznię. Przy swobodnej konwencji sport ten może być także świetną zabawą, a w treningach bezpiecznie uczestniczyć mogą już małe dzieci.
W ciągu bez mała pół wieku, nowy sport dotarł na wszystkie kontynenty. Od dwudziestu trzech lat rozgrywane są mistrzostwa świata. Jeśli Tokio uzyska prawo do organizacji igrzysk w 2020 roku, istnieje szansa, że ta nowa dyscyplina stanie się sportem olimpijskim.
W Polsce, kluby chanbary istnieją od blisko dziesięciu lat. W tym czasie, polscy zawodnicy startowali kilkakrotnie w mistrzostwach europy i świata, zdobywając wiele medali. W listopadzie tego roku, reprezentacja naszego kraju zdobyła brązowy medal w walkach drużynowych, a także sześć brązowych medali w konkurencjach indywidualnych.