Artykuły

Chanbara – sport z aspiracjami olimpijskimi

Wywiad Naszej Japonii z drużyną „Szalonych Mieczy” http://naszajaponia.pl/wywiady/chanbara-sport-z-aspiracjami-olimpijskimi

szalone miecze spochan japonia

Chanbara – sport z aspiracjami olimpijskimi

Większości z was chanbara kojarzyć się będzie z filmami samurajskimi, tak bowiem w Japonii się je nazywa. Istnieje także sportowa chanbara, tzw. spochan (skrót od スポーツチャンバラ) – młoda dyscyplina, w której Polacy odnoszą całkiem spore sukcesy. Mieliśmy okazję zadać kilka pytań członkom reprezentacji Polski, zapraszamy do przeczytania poniższego wywiadu!

Nasza Japonia: Czy moglibyście przybliżyć naszym Czytelnikom czym jest chanbara?

Michał Piotrkowicz: To nowa dyscyplina sportu, która zrewolucjonizowała zawody szermiercze. Pojedynki są dynamiczne, widowiskowe i bezpieczne. Nie ma ciężkich i krępujących ruchy ochraniaczy ani zasad hamujących spontaniczność walki, a pojedynki toczone są aż kilkunastoma różnymi broniami (od noża, przez miecz i tarcze, po włócznię). Obecnie Sportowa Chanbara uprawiana jest na wszystkich kontynentach, a od ponad dwudziestu lat rozgrywane są mistrzostwa świata. Jeśli Tokio otrzyma prawo do organizacji igrzysk w 2020 roku, chanbara ma szansę stać się dyscypliną olimpijską.

NJ: Jak to się stało, że zainteresowaliście się chanbarą? Część z Was trenuje inne sztuki walki. Co takiego atrakcyjnego jest w tej „bijatyce na patyki”? 

Michał Piotrkowicz: Ja nigdy nie podchodziłem do chanbary jak do sztuki walki takiej jak inne czy do zabawy. Traktowałem ją jako sport, w którym mogę sprawdzić swoje umiejętności walki bronią. Zaintrygowała mnie otwartość tej dyscypliny. Mój pierwszy poważny kontakt z chanbarą miał miejsce na mistrzostwach Europy. Na miejscu kupiłem profesjonalny sprzęt, odbyłem kilka treningów z zawodnikami z innych krajów… i wystartowałem. Oczywiście zebrałem tęgie lanie. W żadnym innym sporcie walki start kogoś z zewnątrz nie byłby możliwy ze względów bezpieczeństwa. Ale w chanbarze nie ma możliwości, by komukolwiek stała się krzywda. Dlatego w trakcie walki można nikogo nie oszczędzać i iść na całość,  po prostu żeby wygrać.  I to jest chyba najlepsze.

NJ: Z uwagi na przyrządy wykorzystywane w treningach udział w nich mogą brać nawet dzieci. Od czego zaczynają przygodę z chanbarą niedoświadczone osoby, a jak z kolei wygląda trening kogoś, kto ma doświadczenie w sztukach walki, w których posługuje się bronią?

Michał Piotrkowicz: Treningi zaczyna się od kodachi czyli krótkiego miecza. Wykorzystywane w niej techniki są podobne do używanych w walce nożem czy długim mieczem. Wykorzystuje się je przy walce dwoma mieczami lub w konkurencji z tarczą. Zaczynając od krótkiego miecza nowy adept przyzwyczaja się do specyfiki sprzętu i zasad walki. Różnice pojawiają się dopiero na późniejszym etapie, gdy ma się przyswojone podstawy.

NJ: Kiedy i z czyjej inicjatywy powstał w Polsce pierwszy klub poświęcony tej dyscyplinie? Jakie były początki?

Michał Piotrkowicz: W Polsce trenujemy chanbarę od dziewięciu, może dziesięciu lat. Wcześniej uprawialiśmy battodo – tradycyjną samurajską szermierkę oraz kobudo – sztukę walki tradycyjną bronią z Okinawy. Nasz trener, Shihan Tomasz Piotrkowicz, szukał możliwości bezpiecznego prowadzenia sparingów, bo broń drewniana lub stępiona, ze względów bezpieczeństwa, uniemożliwia spontaniczną konfrontację. Chanbara jest pod tym względem dyscypliną idealną, mimo że niektórzy widzą w niej tylko zabawę.

Roman Żuchowicz: Tak jak mówi Michał, na początku był to tylko dodatek do bardziej tradycyjnych sztuk walki nauczanych w klubie. Od wyjazdu na Mistrzostwa Europy do Salerno w 2006 roku zaczyna się historia chanbary jako sportu w Polsce.

NJ: Wasza reprezentacja osiągnęła w zeszłorocznych Mistrzostwach Świata w Sportowej Chanbarze całkiem niezłe sukcesy. Możecie opowiedzieć nieco o przygotowaniach do tej imprezy i medalach, jakie przywieźliście?

Michał Polak: Rzeczywiście, w listopadzie ubiegłego roku reprezentanci naszego kraju zdobyli indywidualnie sześć medali na XXII Mistrzostwach Świata w Sportowej Chanbarze. Dodatkowo w walkach drużynowych zajęliśmy trzecie miejsce. Co do przygotowań, przez cały rok trenowaliśmy pod okiem sensei Michała Piotrkowicza, kapitana naszej reprezentacji, nawet po 4-5 razy w tygodniu. A przecież nie jest to sport zawodowy. Każdy z nas ma szkołę, pracę.

NJ: Jakimi jeszcze sukcesami możecie się pochwalić? Jak Polacy wypadają na tle przedstawicieli innych krajów?

Roman Żuchowicz: Na europejskim podwórku najwięcej znaczą Francuzi i Rosjanie. Zaczęliśmy znacznie później niż oni, mamy dziesięć razy mniej ćwiczących, a jednak możemy się już z nimi porównywać. 

Michał Polak: Nasz klub może się pochwalić ponad 30 medalami z Mistrzostw Europy. Myślę, że drugie tyle nasi zawodnicy zdobyli na Pucharach Europy i innych zawodach na starym kontynencie. No i, co najważniejsze, zdobyliśmy 10 medali Mistrzostw Świata. Podsumowując, może nie jest nas wielu, ale za to na wysokim, światowym poziomie.

NJ: Jak chanbara odbierana jest przez przedstawicieli „klasycznych” sztuk walki? Nie traktuje się jej jako zabawę?

Michał Polak: To zależy od poziomu osoby, która się wypowiada. Myślę, że każdy sport jest dobrą zabawą. Inaczej ludzie by się nim nie fascynowali, nie byłoby kibiców, klubów i zawodów.

NJ: Z jakimi problemami lub ograniczeniami borykacie się na co dzień?

Michał Piotrkowicz: Chanbara niestety nie jest jeszcze sportem rozpoznawalnym przez MKOl. Światowa Federacja Sportowej Chanbary cały czas ubiega się o ten status. Ponoć formalne wymogi są już spełnione. Ogromne nadzieje wiązane są z rokiem 2020, kiedy to nasza dyscyplina (jeśli Tokio uzyska prawa do organizowania Igrzysk Olimpijskich) może zostanie przedstawiona światu i dołączy do sportów olimpijskich. Problem tkwi w tym, że od paru lat raczej usuwa się kolejne sporty z letnich igrzysk niż wprowadza nowe, czego przykładem może być głośna sprawa z zapasami. Wracając jednak do tematu, konsekwencje tego stanu rzeczy są brutalnie proste. Mimo sukcesów nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc czy dofinansowanie. 

NJ: Ponieważ nie można liczyć na państwowe środki w kwestii finansowania wyjazdów, pod znakiem zapytania stoi Wasz udział w tegorocznych Mistrzostwach Świata. Jak próbujecie sobie z tym poradzić?

Michał Piotrkowicz: Na poprzednie Mistrzostwa Świata pojechaliśmy za własne pieniądze, ponosząc pełne koszty wyprawy do Japonii. W tym roku próbujemy zgromadzić odpowiednie fundusze dzięki finansowaniu społecznościowemu. Inaczej nie mielibyśmy możliwości rokrocznie startować w najważniejszych w naszej dyscyplinie zawodach. Myślimy, że w tym roku poszłoby nam nawet lepiej niż ostatnio. Obecnie cały wysiłek skupiliśmy na naszej akcji na beesfund. Udało nam się zyskać nawet pewne zainteresowanie mediów, ale być może spróbujemy jeszcze czegoś innego.

NJ: Jak wyobrażacie sobie „idealną przyszłość” tego sportu w naszym kraju?

Michał Piotrkowicz: To proste. Chcielibyśmy, aby chanbara weszła na igrzyska i żeby te same, pełne pasji osoby, które obecnie zajmują się tym sportem, mogły dalej to robić w lepszych warunkach i popularyzować tę niezwykłą dyscyplinę w Polsce.

NJ: W jaki sposób zachęcilibyście nowe osoby do spróbowania swoich sił w chanbarze?

Roman Żuchowicz: Jest to, jak już powiedziano, sport dla każdego. Czytając wywiad z nami można odnieść wrażenie, że jesteśmy jakimś szowinistycznym, męskim kółkiem. Nic bardziej mylnego! W naszym klubie ćwiczy wiele kobiet. Niektóre z nich zdobywały medale Mistrzostwach Świata i Europy, także w bezpośredniej rywalizacji z mężczyznami! Również wiek nie stanowi przeszkody. Można rozpocząć przygodę z chanbarą po czterdziestym roku życia i jeśli wystarczy zapału i determinacji, osiągnąć coś na międzynarodowych zawodach. Nie znam drugiej dyscypliny, w której byłoby to możliwe.

Michał Polak: Zależy nam na informowaniu ludzi, że w ogóle jest taki sport. Największym problemem chanbary jest to, że wciąż pozostaje mało znana. Gdyby ludzie wiedzieli, że istnieje taka dyscyplina, w której można i powalczyć i nabrać formy, kondycji, schudnąć, a przy tym świetnie się bawić, na pewno byłaby ona alternatywą dla popularnych sportów jak tenis czy squash.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam samych sukcesów sportowych. Mamy nadzieję, że uda się Wam wystąpić w tegorocznych Mistrzostwach Świata! Dziękuję za poświęcenie swojego czasu.

Jeśli zainteresowała was chanbara i chcielibyście dowiedzieć się o niej jeszcze więcej, zajrzyjcie na stronę poświęcona temu sportowi www.chanbara.pl . Stronę drużyny znajdziecie tutaj  http://www.szalonemiecze.pl , zaś jeśli chcecie wesprzeć ich starania w sprawie wyjazdu na mistrzostwa, odwiedźcie BeesFund.